Pracownia Przestrzeni Malarskiej profesora Leona Tarasewicza

Pracownia Leona Tarasewicza powstała na Wydziale Malarstwa warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych w 1996 roku. Najpierw była to tzw. „pracownia gościnna”, pierwsza tego rodzaju w historii ASP. W 2004 roku została przekształcona w integralną katedrę Wydziału Malarstwa, a od 2009 roku pod nazwą „Pracownia Przestrzeni Malarskiej” zaczęła działać na Wydziale Sztuki Mediów i Scenografii ASP przy ulicy Spokojnej w Warszawie. Tarasewicz do współpracy zaprosił wtedy artystę Pawła Susida.

Pracownia Przestrzeni Malarskiej kontynuuje długą i ważną tradycję zapoczątkowaną przez wybitnego artystę Jana Cybisa, przejętą przez jego ucznia – Tadeusza Dominika, a potem przez Leona Tarasewicza, który zrobił u Dominika dyplom. „To ważny aspekt – pisze Jakub Banasiak w katalogu do wystawy: „Rozstanie” [Galeria Bielska BWA, 2012], – bo Leon Tarasewicz wypracował model pracowni zakorzenionej w tradycji, ale na wskroś nowoczesnej.

Najwidoczniejszą emanacją tej metody były (i są) ustawiane przez profesora martwe natury. (…) Tarasewicz potrafi powiesić na ścianie powiększoną do olbrzymich rozmiarów okładkę „Playboya”, ale także zasadzić rośliny, wykleić ścianę fototapetą z rajską plażą czy wstawić do pracowni klatkę z kurami. Martwe natury wisiały (stały, leżały, chodziły) w pracowni stosunkowo długo – każdy mógł przemyśleć temat i zdecydować co i jak namalować”. Koncepcja pracowni Leona Tarasewicza nie zamykała się wszakże na martwych naturach – był to produkt zupełnie odmienny od metod kształcenia stosowanych powszechnie w akademiach. Tarasewicz wypracował i wprowadził do życia całkiem nowy system edukacyjny, który przynosi wspaniałe efekty – z jego pracowni wyszło kilkunastu artystów, którzy aktywnie funkcjonują w polskiej sztuce najnowszej.

Tarasewicz ze swoim wybitnym dorobkiem artystycznym daje studentom poczucie rangi, ale jemu to nie wystarcza. Wciąż szuka nowych rozwiązań, które przenoszą zdecydowanie lepsze efekty, niż stosowane przez klasycznych akademików. Tarasewicz przełamuje skostniały „akademizm” i, co najważniejsze, rozwija nową, wypracowaną przez siebie, tradycję kształcenia, która nie polega na wypuszczaniu w świat „małych Tarasewiczów”, lecz świadomych, wrażliwych artystów. Jego pracownia to miejsce intelektualnej, kreatywnej, ale też ciężkiej fizycznej pracy. Na korytarzu urządził galerię, gdzie wystawiają studenci zasługujący na szczególne wyróżnienie. Jak się okazało – taki debiut był dla nich biletem wejściowym do realnego funkcjonowania w świecie sztuki poza murami Akademii.
Najbardziej wysublimowaną metodą dydaktyczną wymyśloną przez Tarasewicza są plenery, które projektuje jako warsztaty podporządkowane konkretnemu zamysłowi. Plener z Nikiforem w Krynicy, z Zenkiem w Hajnówce, plener na Śląsku czy Wigrach, gdzie obowiązywał zakaz malowania – to pomysł wybitnego artysty na poszukiwanie sensu w sztuce, a nie zwykłe szkolenie studentów w malowaniu „pejzażyków”. Ponadto, zaczął też organizować im wystawy poza Warszawą (np. Lublin, Zielona Góra, Bielsko-Biała), które są elementem dopinającym całościowy program dydaktyczny. Różnorodne rozwiązania wystawiennicze zastosowane tu przez Tarasewicza merytorycznie wspierają proces kształcenia i realnie motywują jego studentów do dalszej pracy. Co więcej, profesor wyjeżdża z nimi na najważniejsze wystawy sztuki światowej (np. Biennale w Wenecji, Documenta w Kassel). Organizuje też spotkania z wybitnymi malarzami i historykami sztuki. Po dyplomie wielu studentów nadal utrzymuje z nim kontakty, ponieważ najważniejszym doświadczeniem z okresu ich studiów być może był sam fakt, że mogli obcować i uczyć się od artysty tej rangi, co Leon Tarasewicz.

Tekst: Jan Gryka, Dyrektor Galerii „Biała”, Lublin